Jak blog Oszczędzanie&Biznes zarabia na siebie? Program partnerski

Blog który czytasz jest blogiem amatorskim, ale i tutaj są ponoszone pewne wydatki, nie mówiąc o jakimś wkładzie pracy autora, czyli w tym przypadku mojej skromnej osoby. Blog potrzebuje zysków i takie też zyski z różnych źródeł osiąga. Nie są to zawrotne sumy, ale przydają się np. do zakupu nowego sprzętu, na różnego typu opłaty…

Reklamy Google, o które jest tyle szumu nie przynoszą jednak zadowalających sum, dlatego ratuję się programami partnerskimi – i dziś jeden z nich przedstawię Ci – jest to system agoraperformance.pl – jak dotychczas sprzedawałem w nim konta, lokaty i zapraszałem na jazdy testowe dla salonów samochodowych.

W programie jestem jako aktywny wydawca łącznie kilka miesięcy i rzut okiem na panel przedstawia się następująco:

Jak widać nie jest jakoś fatalnie (jeszcze coś tam czeka do rozliczenia), natomiast też nie ma fajerwerków, zwłaszcza, że każdy program zarobkowy, np. polecenie nowego konta, trzeba włączyć na panelu, napisać post, opublikować na blogu, puścić na fejsie… itp.

Na szczęście obsługa telefoniczna systemu partnerskiego jest bardzo miła i pomocna – nawet zupełnie nietechniczna osoba prowadząca swojego bloga i chcąca sobie trochę dorobić na „domenę, serwer i waciki” sobie poradzi na początku, prowadzona krok po kroku.

Jeśli masz swojego bloga i chcesz przetestować system zarabiania na kontach i lokatach to możesz się zarejestrować klikając w banner poniżej lub (jeśli masz włączonego AdBlocka) TUTAJ <<<

No i oczywiście przy rejestracji pamiętaj o kodzie wydawcy polecającego: KX8G5M4W

Banner z informacjami o programie:


Komentarze na blogach. Dopuszczać opcję nazwa/URL czy nie?

Od pewnego czasu eksperymentuję z różnymi systemami komentarzy na blogach. Karierę blogową rozpoczynałem od Blogspota z włączoną opcja komentowania dla wszystkich, także anonimowo i z opcją nazwa/URL, co z jednej strony skutkowało zalewem hejtu, którego się nie spodziewałem, z drugiej strony aktywnym atakiem wszelkiej maści SEO spamerów.

Czy bowiem setny komentarz: Rewelacyjny post…. albo Super blog, oby tak dalej… opatrzony np. linkiem SEO do producenta przenośnych toalet czy innego SKOKu cokolwiek wnosi? Wątpię. Nie mówiąc już o komentarzach ewidentnie nie pasujących do treści postu, ale np. polecających kupno udziałów w kolejnym funduszu inwestycyjnym? Dajmy spokój! Takie spamowanie blogów i inne SEO-znaczenie terenu trzeba kasować. Koniec i kropka.

Jest druga strona medalu. Jeśli będę tolerował w komentarzu link producenta oszczędnych pieców CO, akwizytora funduszy, czy sprzedawcy ubezpieczeń…. jeśli ten link będziesz tolerował Ty – tak, tak… do Ciebie mówię Kolego… oraz ty – tak dokładnie o Tobie mowa koleżanko autorko… to oni NIGDY nie zapłacą nam za uczciwą reklamę, nie będą wspierać nas jako autorów, zawsze oszukają tego, czy tamtego z naszego grona!

Nie, na taką tolerancję nie możemy sobie pozwolić, niezależnie jakie komplementy prawiliby nam SEO-spamerzy w komentarzach! Trzeba kasować każdy link do spamera, włącznie z tymi pozornie niewinnymi, czyli linkami URL w podpisie!

Co? Mówisz, że jeden z drugim wielki autorytet w dziedzinie blogowania to robi i pozwala na te komentarze z podpisem firm? To robi źle! Na niekorzyść moją i na szkodę Twoją, bo co prawda my blogujemy dla hobby, ale każde finansowe, materialne, sprzętowe, sponsorskie wsparcie naszych blogów na pewno nam się przyda. Co nie? Tego wsparcia dla młodych-początkujących oraz niezawodowych blogerów-hobbystów NIGDY nie będzie, jeśli świat komercji nie zrozumie, że linkowanie „za darmo” się już skończyło, że „za darmo” to teraz można co najwyżej w buzię zarobić w „złej dzielnicy”.

Świat komercyjny ma wspierać autorów, blogerów hobbystów, pasjonatów, ludzi pozytywnie zakręconych i koniec. Tak jest na Zachodzie, to jest norma w cywilizowanym świecie.

Obecnie na blogach oszczedzanie.info.pl oraz adresie pomocniczym oszczedzanie.biz mam włączoną opcję zostawiania swojego adresu WWW w komentarzu. Jest to jednak opcja dla nas, autorów blogów, stron hobbystycznych, stron prywatnych…. przy tym mówię od razu, że co prawda lubię strony młodych ludzi, który blogują dla pasji i chcą sobie dorobić na jakimś PP… to jakiejś ewidentnej komercyjnej zapleczówce, tyle że postawionej na silniku WordPress z pełną świadomością odmawiam prawa podlinkowania się u mnie za friko!!!

Nie wiem jak długo potrwa eksperyment pt. „zostaw swój URL”, natomiast jak długo on będzie zapraszam blogerów niekomercyjnych i różnych pasjonatów do zostawiania u mnie swojego URL i linków.

Strony komercyjne, zapleczówki i inne SEO pogonię natomiast zdecydowanie – chcą reklamy – niech płacąi! Mówię to wprost, nie będę się, na moim własnym blogu, zajmował polit-poprawną gadką czy innymi marketingowymi sloganami. I Wam także proponuję spojrzeć na ten temat z przedstawionej powyżej perspektywy.

Czy wypada pytać innych ile zarabiają? Co mówią w tej kwestii zasady dobrego wychowania?

Niedawno uciąłem sobie z czytelnikiem pogawędkę na temat popularnych w towarzystwie rozmów o pieniądzach. Czytelnik pytał, czy uważam potania o zarobki za stosowne i czy takie pytania można zadawać innym.

Odpowiedziałem, że w takich przypadkach najlepiej odnieść się do klasycznych zasad dobrego zachowania z epoki gentelmanów, a te mówią jasno. W kontaktach towarzyskich, za pewnymi wyjątkami nie podejmujemy tematów takich jak pieniądze, poglądy religijne, poglądy polityczne, życie intymne i osobiste…

…od czego się lista zaczyna? Od pieniędzy! Oczywiście należy rozgraniczyć techniczne rozmowy o finansach czy parametrach ekonomicznych, sposobach na zarobienie czy generalnie o biznesie od pytania typu 'na jakim stanowisku pracujesz i ile zarabiasz’? W złym tonie jest wyrywanie się ze swoimi zarobkami.

Gentelmani o pieniądzach nie rozmawiają. (To anglosaskie przysłowie dotyczy właśnie osobistych szczegółów finansowych, a nie rozmów o gospodarce.) 

Exit mobile version