Kto z nas nie lubi od czasu do czasu wyjść z paczką „na miasto” i troszkę zaszaleć? Kto nie lubi raz na jakiś czas wybrać się ze znajomkami do knajpy na kolacyjkę? Kto po całym tygodniu pracy nie lubi wyskoczyć na szybkie piwko?
Podejrzewam, że nie było takich osób, które nie odpowiedziały twierdząco, na chociaż jedno z powyższych pytań. I dobrze! Od czasu do czasu można przecież zaszaleć! Życie to nie tylko praca, dom, dzieci i obowiązki. Nie można także ciągle dręczyć się oszczędzaniem i stale odmawiać sobie drobnych przyjemności. Nasze życie jest na to za krótkie!
Problem zaczyna się natomiast wtedy, gdy nasze wypady zdarzają się zbyt często lub gdy po prostu stają się zbyt kosztowne.
Co za dużo to niezdrowo.
Należy uważać, aby nie przegiąć także w drugą stronę i nie trwonić wszystkich pieniędzy na spotkania towarzyskie. Wyjście z kumplami na piwo- owszem, ale np. tylko raz w miesiącu albo na góra 2-3 kufle i wracamy grzecznie do domu.
Warto zastanowić się nad tym jak często gdzieś wychodzimy i ile na takich wyjściach zostawiamy kasy. Może bowiem okazać się, że nasze „niewinne” spotkania na ploteczki „przejadają i przepijają” połowę naszej pensji. Nikt nie każe nam całkowicie rezygnować z życia towarzyskiego, ale od czasu do czasu warto by było pomyśleć, czy przypadkiem nie straciliśmy nad tym wszystkim kontroli.
Jak zwykle chodzi o znalezienie stabilizacji, równowagi pomiędzy tym, co chcemy robić, a powinniśmy robić lub pomiędzy tym co jest dla nas dobre, a tym co wydaje się być dla nas dobre.
Jeśli mamy trudność z określeniem, czy dana ilość pieniędzy, którą wydajemy na nasze wyjścia nie jest za duża, lub czy np. nie imprezujemy zbyt często można zadać sobie jedno, ale za to bardzo ważne pytanie: Czy to co robię i sposób w jaki to robię przybliża mnie do osiągnięcia moich celów?
Pieniądze Ci uciekają! Zrób coś z tym!
Niektórzy ludzie nigdy nie osiągną swoich finansowych celów tj. odłożenie na mieszkanie, czy emeryturę gdyż po prostu zarabiają za mało pieniędzy. Ale to zupełnie inna historia! Istnieje bowiem cała masa ludzi, którzy żyją od wypłaty do wypłaty tylko dlatego, że nie potrafią odpowiednio zarządzać swoimi finansami.
Ale dobra wiadomość jest taka, że Ty nie musisz być jednym z nich!
Jeśli zatem twoje życie towarzyskie torpeduje osiągnięcie twoich życiowych planów, opisane poniżej propozycje powinny pomóc Ci przywrócić utraconą równowagę i zatrzymać niekontrolowany wypływ pieniędzy z twojego portfela.
Ugotuj coś samemu:
Stołowanie się w restauracjach może być bardzo kosztowne. Przystawka, danie główne, lampka wina i minimum stówka wylatuje z naszego portfela.
Co zatem zrobić, kiedy uwielbiamy wyjścia ze znajomymi do restauracji i kiedy pyszny posiłek w miłym towarzystwie jest naszym ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu? Otóż wtedy możemy przygotować taką ucztę samemu.
Nie musisz od razu porywać się na wymyślne dania wymagające od Ciebie sporej wiedzy kulinarnej, posiadania masy przedziwnych produktów, czy sprzętów kuchennych. To nie o to tu chodzi. Zacznij od czegoś prostego, co powinno bez problemu się udać. Poprzeglądaj przepisy swoich ulubionych dań, które najczęściej zamawiacie będąc w knajpie. Może akurat okażą się niezbyt trudne.
Jeśli brakuje Ci obycia w kuchni i nie masz pomysłu na to co przygotować, blogi takie jak Domowe Potrawy czy Racjonalna Dieta powinny Ci pomóc.
Z resztą kto powiedział, że musisz się męczyć samemu? Można przecież zaproponować znajomym wspólne przygotowanie jakiegoś fajnego dania. Połączysz wtedy przyjemne z pożytecznym.
Zróbmy małe porównanie kosztów jednego z modnych dań, które z powodzeniem można przyrządzić samemu w domu:
W restauracji: stek z roastbeefu 300g około 50 zł + surówka ok. 7 zł +ziemniaczki/frytki ok. 8zł = ok. 65-75 zł (1 porcja)
W domu: stek z rostbefu (300g) około 11 zł + surówka ok. 2 zł + ziemniaczki/frytki ok. 3 zł = ok. 16-18 zł (1 porcja)
UWAGA: Podczas przygotowywania posiłku zawsze powiększ liczbę potrzebnych Ci składników. Dzięki temu zyskasz dodatkową porcję, którą z powodzeniem będziesz mógł zjeść na obiad następnego dnia. Oszczędność pieniędzy i czasu.
Na piwo zaproś do siebie:
Po ciężkim tygodniu pracy człowiek lubi się spotkać ze znajomymi przy piwku i odreagować wszystkie stresy. Pyszny, zimny napój alkoholowy z pianką na dwa palce spożywany w miłym towarzystwie to jedna z kilku ulubionych form relaksacji stosowanych w naszym kraju. Oczywiście, jeśli alkohol pity jest z umiarem to nie ma w tym nic złego. Jednak zakup kilku browarków w pubie może nas drogo kosztować.
Zamiast umawiać się gdzieś w lokalu z powodzeniem można przecież zaprosić znajomych do siebie (o ile wiemy, że po pijaku nie rozniosą nam mieszkania).
W cenie „sikacza” z kija z powodzeniem kupimy dobre piwo z małego, regionalnego browaru, gdzie ten pyszny napój sporządza się z naturalnych składników, przez co jego jakość, smak i zapach będzie zupełnie inna.
Dla porównania:
Piwo w Pubie– 7-10 zł/0,5l
Piwo w domu– 3-5 zł/0,5l
UWAGA: Jeśli nie przepadasz za piwem i wolisz napić się wina- nie ma problemu! Możesz umówić się ze znajomymi na smakowanie niedrogich win z różnych stron świata, różnych szczepów czy różnych winnic. W cenie 2 lampek w lokalu w sklepie kupisz całą butelkę.
Domowe kino:
Wiem, że oglądanie filmu przed telewizorem nigdy nie zastąpi wyjścia do kina, ale taka forma rozrywki też ma swoje plusy i może stanowić ciekawą alternatywę spędzania wolnego czasu.
Wybierz ciekawy film, wydrukuj bilety, zaproś znajomych, zrób wielką michę popcornu i …. Ciiiiii właśnie trwa seans.
Będąc w domu nie musisz się krępować szeleszczeniem, czy głośnym chrupaniem. Nie powinno być też problemu, jeśli od czasu do czasu na głos skomentujesz oglądany film. Projekcje możesz także śmiało połączyć z wymienionymi powyżej pomysłami i na lepszy nastrój podać po lampce wina lub jeśli zgłodniejecie możesz wraz z ekipą przygotować szybką kolacyjkę. Na pewno takie spotkanie w domu będzie tańsze niż w prawdziwym kinie, gdzie za średni popcorn i bilet zapłacisz ok. 40 zł. Warto więc zastanowić się nad taką formą spędzenia czasu z najbliższymi.
Podsumowanie
Chęć spędzenia czasu w gronie znajomych nie musi oznaczać bankructwa. Jeśli dobrze pokombinujesz zawsze znajdziesz jakieś tańsze wyjście. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że to tańsze wyjście nie oznacza cale gorszego wyjścia. Wręcz przeciwnie. Bardziej kameralna atmosfera sprzyja intymności i sprawia, że czujemy się mniej skrępowani, przez co nasz kontakt z innymi ludźmi może być jeszcze bardziej „głęboki” niż w knajpie na mieście.
—
Dowiedziałeś się zatem jak można połączyć przyjemne z pożytecznym i znaleźć sposób na ograniczenie wydatków związanych z wyjściami na miasto nie rezygnując w żadnym stopniu z życia towarzyskiego. Od tej pory będziesz wiedział, że czasem warto zmienić drobne przyzwyczajenia, aby w ten sposób zaoszczędzić kilka stówek.
Autorem tekstu jest Wojtek z bloga Stabilizacja Finansowa.