Temat, który u mnie powraca. Remont. Mieszkanie, a szczególnie moje biuro, wymagają regularnego odświeżania, a zbliża się także czas na większy remont. Wykorzystując trochę luźniejszy układ pracy w ferie zimowe zabrałem się do remontu. Sam. Kiedyś już pisałem i nagrywałem audycje o remoncie i dzisiaj się trochę powtórzę…
Zabranie się samemu za pędzle, farby, szpachlę może być nieco problemowe, ale jeśli nabierze się trochę wprawy – robota zaczyna iść całkiem dobrze. Warto tutaj rozmawiać z osobami, które same zaliczyły remont, warto pytać na każdym kroku o opinię w necie, warto wymęczyć nieco sprzedawcę w markecie budowlanym, który sprzedaje Ci farbę i akcesoria…
Warto czasem kilka razy spytać o to samo, by od różnych ludzi uzyskać różne opinie na dany temat. Nie jest powiedziane także, że tzw. fachowcy znają się na wszystkim dobrze, ku mojemu zaskoczeniu w kilku przypadkach jeden czy drugi fachowiec zupełnie nie wiedział o jakiejś nowości czy alternatywnej technologii i ewidentnie uczył się na mnie, ale oczywiście zgrywał macho i chodzącą Wikipedię na tematy remontowe.
Niech cię nie zdziwi fakt, że tzw. fachowiec zajmuje się np. swoim fachem od 2-tygodni, bo tak naprawdę „nauczył się” malując korytarz u babci Zuzi szwagra syna, kiedy zakończył pracę jako konserwator powierzchni płaskich z powodu stwierdzonego komisyjnie nadużywania alkoholu… i niestety na twoim „zleceniu” dyskretnie kontynuuje spożycie.
Niestety, promile przy tej pracy to nic dobrego, a efekty działań alkoholowych budowlańców wychodzą stopniowo nawet długie miesiące po skończonej robocie.
Znaleźć trzeźwego fachowca, w dodatku uczciwego, jest trudno, dlatego prace remontowe preferuję wykonywać samemu, nawet kosztem zarwania wieczoru, weekendu, czy też urlopu, albo z kimś znajomym, kto nie ma zbytniej ciągoty do trunków wyskokowych.
Co ty na ten temat sądzisz? Napisz w komentarzach! Pozdrawiam!