Ekonomiczny patriotyzm – kupuj polskie produkty od lokalnych producentów!

Dziś powiem o ważnej sprawie, lokalnym i ekonomicznym patriotyzmie oraz o kwestii zachodnich sieci marketów. Powiem wam coś o jakości produktów z „niemieckiego marketu” kupionych po naszej stronie rzeki oraz o jakości tych niemieckich, sprzedawanych dla Niemców po ich stronie Odry czy Nysy.

Niedawno jedna „ważna persona” oburzała się na hasła w stylu „Kupuj u Polaka” czy też „Kupuj polskie produkty”!  Ja wyznaję tę zasadę i w racjonalny sposób staram się ją realizować!

Posłuchaj mojego dzisiejszego MP3

https://oszczedzanie.biz/wp-content/uploads/2018/04/ekonompatrmar.mp3?_=1

Pobierz:  http://oszczedzanie.biz/wp-content/uploads/2018/04/ekonompatrmar.mp3

I powiedz co ty o tym myślisz!

Ursus – rekordy sprzedaży

Ogrom zamówień, które dostaje ostatnimi czasy Ursus powala. Firmie ciężko nawet podołać ich terminowej realizacji przez tak dużą ilość.

Ursus to spółka, która kojarzona była do tej pory tylko i wyłącznie jako producent sprzętu rolniczego. Teraz dzięki sprzedaży niedocenianych już w Polsce w takim stopniu ciągników zaskarbiła niemalże siedmiomilionowy zysk. I to w jedyne pół roku. To głównie zasługa kontraktu z Etiopią. Dzięki niemu Ursus może pochwalić się zarobionemu w pierwszym półroczu 2015 roku 6,88 mln zł. Niezbyt zaawansowane technologicznie ciągniki w Afryce przeżywają właśnie czas świetności. W tym półroczu ich sprzedaż zwiększyła się aż o 300 proc. (w porównaniu rok do roku z 2014).

Taki obrót sprawy odbił się na zaskakująco dobrych wynikach, ale miał wpływ także na opóźnienia w realizacji zamówień poprzez ich nadmiar w niezwykle krótkim czasie. Fenomen dużych zysków ze współpracy z etiopskim rynkiem rolniczym polega na prostocie urządzeń produkowanych przez Ursus. Tamtejsi rolnicy są w stanie naprawić maszynę własnoręcznie w przypadku awarii, natomiast odporność takiego ciągnika na ekstremalne warunki pogodowe tam panujące tym bardziej przemawiają za ich zastosowaniem.

Ursus doczekał się także powrotu do łask na polskim rynku. Przychody ze sprzedaży w kraju zwiększyły się o 64 proc. w porównaniu do 2014 roku. Spółka liczy jednak na dalsze polepszenie swojej sytuacji dzięki nowej perspektywie budżetowej UE 2014 – 2020, ponieważ rolnicy są w jej ramach zapewnieni o otrzymaniu dotacji w najbliższym czasie.

Co ciekawe, Ursus nie ogranicza się już do produkcji jedynie sprzętu rolniczego. Kierownik spółki, Karol Zarajczyk, skierował produkcję również na elektryczne autobusy (na które firma niedawno uzyskała homologację) czy trolejbusy. Lublin już podpisał kontrakt z Ursusem na zakup 38 trolejbusów. W polskiej branży Ursus jest liderem pośród firm prowadzących działania badawczo – rozwojowe.

Spółka istnieje od 1893 roku i miała swoje wzloty i upadki. W 1930 roku została przejęta przez państwo, gdyż groził jej upadek. Wtedy to Ursus zajmował się raczej produkowaniem czołgów i innych pojazdów wojennych. Ciągniki stały się głównym produktem dopiero po wojnie i właściwie tak zostało po dziś dzień. Ursus właśnie dostał drugie życie, a przynajmniej tak wynika ze sprawozdań finansowych firmy, która zaczyna powoli odzyskiwać pozycję na rynku.

Co to jest dumping i jak wykańcza lokalną gospodarkę?

Przy dyskusjach o lokalnym polskim biznesie wielu moich adwersarzy argumentuje. Kolego – co mnie obchodzą lokalne interesy – ważne, że ja mam taniej. Przy rozmowach o polskiej branży wydobywczej słyszę. Nie obchodzą mnie polskie kopalnie, niech padają, górnicy są źli bo mają wczesne emerytury a ja nie mam, no i jest ważne, że „mogę” kupić węgiel taniej i zapłacę za prąd mniej.

I tak dalej…

To taniej jest jednak, może nie o ile iluzoryczne, to tymczasowe. Czy bowiem znajdziecie w wielkim biznesie jelenia, który będzie Wam wiecznie dopłacał do michy?

Nie. Bo w imię czego? Sprawiedliwości społecznej? LOL. Nie moi Drodzy. Rachunek musi się zgadzać. Biznes to Biznes.

Ceny np. węgla są niższe w porcie w Gdyni, mimo. że ten węgiel przepłynął przez cały świat, z dwóch powodów.

1. Pierwszym powodem jest zła polityka podatkowa polskiego rządu. Polski węgiel to nie tylko VAT i podatek dochodowy, ale też akcyza, podatek wydobywczy, podatek od CO2 w procesie produkcji, akcyza od energii własnej zużywanej na wewnętrzne procesy produkcji (wydobycia) i szereg innych narzutów o których się filozofom nie śniło.

2. Drugim powodem jest właśnie dumping – czyli zaniżanie cen towarów poniżej kosztów produkcji w celu usunięcia konkurencji. Dla wielkich korporacji operujących na wielu kopalniach, mających „kontakty” we władzach nie jest problemem sprzedać poniżej kosztów nawet przez długi czas, dla rządów państw obcych dotujących swoje górnictwo aby wygrało nie w perspektywie roku, dwóch, ale np. 10 lat, nie jest problemem sprzedawać poniżej kosztów.

Okresy inwestycyjne w górnictwie to jest bowiem 20-30 a nawet i 50 lat, a nie „4 lata do końca kadencji”, co jest maksymalnym mentalnym nawiasem czasowym, który są w stanie ogarnąć mózgi naszych polityków.

Ważne jest aby konkurent padł, albo został przejęty. Argument przeciwników polskiej, rodzimej produkcji: Ważne że ja mam taniej. Można śmiało zbić ich własnymi słowami z lekką korektą, Tak. Ważne, że Ty masz TERAZ taniej.

Niestety po wyeliminowaniu lokalnych producentów przez praktyki dumpingowe ceny zawsze rosną i to jest pewna podstawa w ekonomii, coś jak twierdzenie Pitagorasa w matematyce.

W biznesie myśli się długofalowo, tego myślenia brakuje w Polsce.

Gdy będzie wojna, to Polski będą bronić firmy, a nie wojsko…

Niemal 700 milionów złotych z budżetu państwa trawiło w ramach dotacji na konta różnych przedsiębiorstwa. Dlaczego? Rzecz się tyczy bezpieczeństwa państwa.

W „Pulsie Biznesu” znajdziemy opis enigmatycznego Programu Mobilizacji Gospodarki. To on umożliwia przesył pieniędzy pomiędzy państwem polski a różnymi firmami z tytułu utrzymania stanu gotowości na wypadek wojny. Wcale nie rozchodzi się tutaj o firmy zajmujące się zbrojeniami. Dotowane są spółki medialne, telekomunikacyjne, budowlane, paliwowe czy farmaceutyczne. Przepływy pieniężne opiewają na wcale nie niski kwoty. W ramach Programu Mobilizacji Gospodarki na konta przedsiębiorstw wpłynęło już 680 milionów złotych.

Założenia tego programu, funkcjonującego od 2008 roku, opisują sytuację, w której firmy strategiczny z perspektywy obronności państwa, powinny wspierać Polskę w przypadku wojny. Rocznie tego typu przedsiębiorstw spływa ok. 100 milinów złotych. Czego oczekuje się w zamian? Utrzymania na optymalnym, z perspektywy bezpieczeństwa, poziomie zapasów surowców czy mocy wytwórczych. A w razie realnego zagrożenia udostępnienia sprzętu i ludzi.

W ramach Programu Mobilizacji Gospodarki aktualnie dotowanych jest aż 177 przedsiębiorstw. Wśród nich znajdziemy np. Orlen, Lotos, Polski Holding Obronny, ale też Polpharmę będącą własnością Jerzego Staraka czy Polkomet, którego działania kontroluje Zygmunt Solarz-Żak. Zapewne chodzi o zapewnienie w razie wojny odpowiedniej ilość medykamentów i utrzymanie bezpiecznego systemu teleinformatycznego.

Dziennika „Pulsu Biznesu” podkreślają fakt, że gro dotowanych firm, to firmy prywatne lub z dużym udziałem kapitału obcego. Wniosek płynie prosty – w przypadku wojny na straży bezpieczeństwa kraju będą stali najbogatsi, polscy biznesmeni i zagraniczne przedsiębiorstwa.

Exit mobile version