Powstało pierwsze miasto będące uosobieniem idei zrównoważonego rozwoju i smart city. Tworzone przez najlepszych architektów, zbudowane w oparciu o najnowsze technologie. Bardzo dużo wydanych pieniędzy i klapa na pełnej linii. Nikt nie pali się zamieszkania w Masdarze, niedaleko Abu Dhabi.
Morał z tej historii jest prosty – duże pieniądze, najlepsi architekci i zdobycze najnowszej technologii nie wystarczą do zbudowania miasta z prawdziwego zdarzenia. Masdar jest na ustach zainteresowanych urbanistyką już od wielu lat. Siedem lat temu przedstawiano wstępne plany na ekologiczne, samowystarczalne miasto. Miasto mające nie produkować żadnych zanieczyszczeń – w tym odpadów czy ścieków. 17 kilometrów na Abu Dhabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich powstało miast jak z filmu science fiction, w którym nikt nie chce mieszkać.
Pracowania Foster and Partners, odpowiadająca za cały ten projekt, w założeniu miała połączyć wschodnią tradycję z zachodnimi nowoczesnymi technologiami. Masdar jest w pełni wentylowany, bo leży na samym środku pustyni, krajobraz uzupełniają też rozległe panele solarne i elektrownie wiatrowe – podkreślające ekologiczne założenia twórców. W mieście za to nie zobaczymy klasycznych, asfaltowych dróg. Ciąg komunikacyjny jest bowiem zlokalizowany pod ziemią. Komunikacja miejska – Personal Rapid Transport, oparta jest o elektryczne taksówki, w których nie uświadczymy kierowcy. Samochody same mają dowieść pasażerów pod wskazany adres. To, co widzimy na pierwszy rzut oka, to chodniki i place.
Zgodnie z planem zagospodarowania w Masdarze ma zamieszkać co najmniej 50 000 ludzi. Drugie tyle miałoby dojeżdżać do niego do pracy, bo miasto to ma być ukierunkowane do rozwój biznesu. Masdar miał być zbudowany od zera i gotowy na początku 2014.
I faktycznie, już istnieje.
Założyciel znanej, francuskiej firmy zajmującej się doradztwem z zakresu innowacji i strategii Quartier Libre – Julien Eymeri – postanowił sprawdzić, jak się w Masdarze żyje. Na filmie, który nagrał, widać raptem parę osób. Miasto to jest bowiem praktycznie puste.
Pięknych budynków pilnują ochroniarze i strażnicy. Niemal wszystko spowite jest warstwą pustynnego pyłu. A ślady życia znaleźć można jedynie w niektórych biurowcach, w których swoje siedziby mają realnie funkcjonujące firmy. Ich pracownicy jednak mają problem nawet z zakupem podstawowych artykułów spożywczych, bowiem sklepów w mieście jest jak na lekarstwo.
Jak tłumaczy Julien Eymeri, mała ilość mieszkańców wynika z faktu, że Masdar wciąż jest traktowany przez wielu jako pewnego rodzaju laboratorium badawcze, w którym opracowuje się ideale miejsce do życia. Tylko jakim cudem to ideale miasto nie jest w stanie przyciągnąć do siebie mieszkańców? Cóż, wedle rządu Zjednoczonych Emiratów Arabskich – pełną funkcjonalność i większą liczbę mieszkańców Masdar osiągnie dopiero w 2025.
No ja też bym nie chciał i to nie ze względu na klimat…
Dreszcze przechodzą na myśl, że miasto mogłoby”myśleć” za mnie i decydować o tym co dla mnie jest dobre…
Tylko, że ów quasi-indywidualny transport siłą rzeczy bardziej inwigilujem ieszkańca niż prawdziwie indywidualny…
Wiesz, jak czytałem Twój wpis, pierwsze co mi się nasunęło to nieprzyjemna myśl: „i znów projektant uważa, że wie lepiej czego komuś potrzeba i jak ów ktoś winien żyć”…
A tego chyba zwykli ludzie nie lubią (no, może w indochinach jest inna mentalność).
Coś musi być na rzeczy, bo to nie jest pierwsze „zaprojektowane od A do Z” miasto (vide: Brasilia) i jakoś nigdy nie zostało to entuzjastycznie przyjęte przez potencjalnych miezkańców.
Ciekaw jestem jakie zdanie mają na temat swoich miast zwykli amerykanie (a nie aktywiści).
Prawdą jest, że nie da sie wiecznie zachowywać standardu zycia takiego jak dziś (czy 20 lat temu), bo przecież gdzieś są granice rozwoju cywilizacji w obecnej formie. Mimo wszystko wolę jednak – nawet jeśli trwa to dużo dłużej i niekoniecznie w do konca oczekiwanym kierunku – jak ludzie sami siebie ograniczają niż gdy robi to jakis „lepiej wiedzący” planista.
Może rozwiazaniem jest – myśl ta przyszła mi do głowy przed chwilą – miasto o zabudowie rozproszonej; gęściej niz na wsi, ale rzadziej niż w klasycznym mieście? Może połącznie zalet wsi (przestrzeń i brak korków) z zaletami miasta (wszędzie w miarę blisko) dałoby dobre rozwiazanie?
A moze wręcz przeciwnie; zamiast kumulacji zalet nastąpiłaby kumulacja wad?
„Samochody same mają dowieść pasażerów” – dowieŹć 😉
Myślę, że ludzi z jednej strony fascynuje taka wizja, z drugiej strony się jej obawiają też przez to, że dużo rzeczy jest zmechanizowane. Tutaj nawet kierowcy nie trzeba, bo machina Cię dowiezie na miejsce. Nie mamy chyba jeszcze zaufania do takich technologii, chociaż z wypiekami na twarzy oglądamy je na ekranie