Karpacz, wydatki… wydatki…

W ten weekend zaliczyłem wycieczkę do Karpacza, popularnego sudeckiego kurortu i jak zwykle się przekonałem, że takie miejsca to „generatory” wydatków.

Owszem, było miło i przyjemnie – miasteczko pozytywnie mnie zaskoczyło od mojego ostatniego pobytu (widać rozbudowę, na plus), ale za atrakcje przyszło także zapłacić.

Zdjęcie-1683Tor saneczkowy w centrum Karpacza kosztował mnie 44 zł, na co składały się 2 krótkie zjazdy różnymi trasami (3 osobowa rodzina). Jeśli człowiek chciałby sobie pojeździć więcej razy, można nieźle popłynąć.

Zdjęcie-1682Wyciąg z Białego Jaru do stacji dolnej na Kopę – 4 minuty jazdy – kosztował nas w 2 strony 24 zł.

Zdjęcie-1688Parking to koszt 15 zł.

Na małe przekąski – pseudooscypki, gofry, kawiarnia, itp. poszło łącznie ca. 50 zł (oczywiście to jest wariant oszczędnościowy, bo wziąłem też własne kanapki i mały termos z kawą na drogę, ale nie będę popadał w ultraoszczędność i odmawiał rodzinie np. aby usiąść w kawiarni).

Do tego ca. 60 zł za paliwo, opłukanie auta po trasie i mamy razem 200 zł za skromny wypad w góry.

Zdjęcie-1693To i tak niewiele, bo dość dużo wędrowaliśmy i zastosowałem wariant oszczędnościowy wycieczki. Przy następnym jednodniowym wyjeździe jednak, zrezygnuję z prowiantu (mam ochotę zajechać do restauracji na grillowanego pstrąga, a wypada gdzieś to jedzenie „zmieścić”) oraz zaliczyć więcej atrakcji. Będzie wydatek… bo kto powiedział, że turystyka w Polsce jest tania?!