Myślę, że pamiętacie jeszcze mój wpis o wszystko mówiącym tytule „A może jeszcze kawkę za 4,99… czyli jak się ma nagabywanie przez sprzedawców do oszczędności”. Jeśli nie – to koniecznie zapraszam do przeczytania i dyskusji.
Przy okazji opowiem Wam o zabawnej przygodzie w sieci Rossmann…
Jakiś czas temu poszedłem do Rossmanna kupić jakieś kosmetyki do golenia…
…płacę przy kasie, pani na mnie patrzy, oko w oko, twarz w twarz… i dialog leci tak:
- Czy dać torebkę?
- Tak, proszę pani, proszę torebkę… Dziękuję.
- Polecam panu szampon do włosów w promocji…
- A widzi Pani moje niezwykle bujne włosy?
Dokładnie tak samo, jak wcześniej innej ekspedientce odpowiadam i Pani robi dziwną minę… Jak widzicie na załączonym wyżej obrazki sprzed paru lat (gwarantuję, że fryz mi się nie zmienił) moja gęsta czupryna naprawdę potrzebuje szamponu…
jak mówiłem uprzednio – maniera marketingowa wciskania klientom przy każdych zakupach dodatkowego produktu jest uciążliwa oraz irytująca… człowiek się śpieszy, ale musi przebrnąć przez gąszcz pytań przed zapłaceniem, a może jeszcze kawkę, a może ciastka z promocji, a może napój energetyczny… a przy kolejnym nie, a ma Pan kartę naszej stacji… to zajmie tylko kilka chwil… pomogę wypisać. Grrrr….
A oto prezentowany mi szampon dla łysych 🙂
O kurcze… to nie ten… sorry, epoki mi się pomyliły… chociaż, chociaż… czy czasy współczesne nie są oby bardziej absurdalne i śmiechu warte niż dawny PRL?
Tak się właśnie zastanawiałem na początku artykuły czy pojawi się w nim „Samson”.
A tak na serio – wiele sieci handlowych, które stosują taką metodę. Widać to działa bo podobny mechanizm obserwujemy na dużych portalach internetowych. Najwyraźniej dużo i tanio przynosi większe zyski niż mniej, ale drożej. No ale w końcu szampon to nie luksusowa bryka 🙂
w jakim sensie na portalach?
Masa słabych jakościowo reklam (tanich) reklam atakujących ze wszystkich stron. Dla porównania weź dobrego bloga eksperckiego (niech to będzie nasza luksusowa bryka) i stawki najlepszych blogerów. Portale sprzedają setki reklam za grosze, bloger jedną dwie za kilka przyzwoitych wypłat 😉
ja tam nie wiem 😉 jestem od lat blogerem-amatorem i jak na razie z reklam typu Google AdSense nie rezygnuję (choć może jestem bliski rezygnacji… kto wie, zależy od sponsorów)
Oj bo Pani kazali to pyta bez umiaru…
Inna rzecz, że to działa w myśl zasady: „Jeśli wystarczająco długo będziesz rzucał suchym grochem o ścianę, w koncu coś się przyklei”…
Inna rzecz, że…
Onegdaj poznałem całkiem sympatycznego taksówkarza, który w trakcie rozmowy przyznał sie, że niemal każdego klienta pyta pod koniec kursu czy ma zaczekać 15-20 minut…
Pozornie absurdalne, ale okazuje się, że 70% jego klientów pozytywnie odpowiada na pytanie…
widzisz… wbrew pozorom dobra myśl biznesowa… jeśli pomyślisz o przypadku taksówkarza i… hmm…
Przecież szampon mógłbyś kupić np. dla dziewczyny/chłopaka 😉
Przecież napisał wytłuszczonym drukiem „Polecam panu szampon do włosów w promocji…” Polecam PANU, oferta skierowana bezpośrednio do płacącego klienta. W tym przypadku widocznie nawalili ludzie odpowiedzialni za tą reklamę przy kasie bo powinno się oferować produkty raczej dopasowane do klienta a nie grzebień czy szampon łysemu.