Gdy kroimy pomidora, często wypływa na talerz miąższ, który potem ląduje w śmietniku lub spływa do zlewu w czasie mycia talerza. A przecież z tych niepozornych ziarenek możemy mieć własną skrzynkę pomidorów, zwykłych lub koktajlowych, naprawdę niewielkim kosztem. Wystarczy duża donica lub stara skrzynka i trochę ziemi. Nawet takiej za 3 złote.
I wcale nie potrzeba ogrodu, ani nawet okien od południa. Wystarczy szeroki parapet lub stolik przy oknie, a potem kawałek balkonu.
Z trzech małych krzaczków wsadzonych do skrzyni na północnym balkonie, miałam ostatnim razem ponad 40 pomidorów, które ładnie czerwieniły się już po zerwaniu, a i na zielono stanowiły pyszną bazę do sałatki.
Jak się do tego zabrać?
Wydłubać ziarenka z miąższu, resztę zjeść z kanapką.
Ziarenka należy wysuszyć – można położyć na papierze na grzejniku – a potem wsadzić po kilka do małych doniczek lub pojemniczków po śmietanie, zagłębiając w ziemię na ok. 3 mm. Ziemia powinna być wilgotna, doniczki przedziurawione od spodu, a temperatura otoczenia między 15 a 30 stopni.
I czekamy.
Przygotowanie rozsady trwa około dwóch miesięcy, najczęściej zaczyna się wysiew w połowie marca, lecz zima w tym roku nieco nam się przeciagnęła i teraz będzie w sam raz.
Doniczki można przykryć podziurkowaną folią, by ziemia nie traciła wilgotności, a jednocześnie dostępu do powietrza.
Gdy nasionka zakiełkują, ustawiamy je w bardziej nasłonecznionym miejscu, a gdy już doczekamy się dwóch listków na roślinkach – każdą przesadzamy do większej doniczki lub od razu do dużej donicy, czy skrzynki – dojrzały krzak potrzebuje około 40 cm średnicy. Przesadzenie pomaga rozwinąć się porządnie korzeniom. A potem można już sadzonki wystawić np. na balkon i pamiętając o podlewaniu, czekać na pierwsze owoce. Można wspomóc uprawę ekologicznym nawozem w płynie do pomidorów i ziół.
Tym samym sposobem można uprawiać papryczkę (trochę więcej słońca), dynię, patisony, pietruszkę, szczypiorek, zioła…
I warto zostawić sobie trochę nasionek z nowych owoców na przyszły rok, by już do końca mieć pewność co do zdrowego pochodzenia naszych warzyw…
A zapach własnych pomidorków… Mmmm.
Autorką artykułu jest Baba ze wsi
A czy Ty także prowadzisz własne „parapetowe” czy balkonowe hodowle? Napisz w komentarzach 🙂
Bardzo fajny pomysł – aż się zastanawiam, czy się nie skusić. Jedno pytanie: czy rodzaj pomidorów ma znaczenie? Czy te dostępne aktualnie w sklepach (szklarniowe) będą ok do zasadzenia? Czy może lepiej wybrać jakąś odmianę importowaną – a może taka się u nas nie przyjmie?
Prawdę mówiąc, nawet nie wiem jakie odmiany miałam, jak kupuję to nie pytam :)) W każdym razie, raczej krajowe, ze znajomego warzywniaka. Miałam trzy krzaczki z tych samych nasion i co ciekawe, każdy wyrósł na inną wysokość i inaczej owocował. Dwa były razem w skrzyni, jeden wyrósł mały, miał zaledwie 4 owoce, za to ogromne i najszybciej się zaczerwieniły, obok niego był średni wysokością, ale miał niemal 30 pomidorów i osobno rósł trzeci – ten przerósł aż przez barierkę balkonu i się przewiesił przez nią 🙂 Też miał sporo, ale nieco mniejszych i później, ostatnie przed jesienią już nie zdążyły urosnąć… Właśnie wsadziłam nasionka na tegoroczne – zobaczymy jaki będzie tym razem efekt :)) Może jeszcze spróbuję z koktailowymi. Ponoć zapach pomidorów odstrasza też komary – faktycznie nie było, ale może dlatego, że i całe lato w nie nie obfitowało 😉
Nasionka już w pudełku po lodach, przykryte folią , obficie polane wodą – wszystko jak pisałaś. Teraz czekam na efekty, a Tobie dziękuję za motywację do działania 🙂
Zdążyły podeschnąć w dwa dni? 🙂
Moje też już wsadzone, życzmy sobie powodzenia, oby za dwa miesiące były już piękne sadzonki do rozsady 🙂
nigdzie nie pisałaś, że mają długo schnąć – podszedłem do tego po „chłopsku” i po prostu osuszyłem papierem i od razu do ziemi 🙂 ale widocznie aż takiego znaczenia to nie miało, bo wracam do Ciebie z kolejnym pytaniem – kiedy przesadzać? Mam już 3 pędy wystające na ok 2 cm – każdy z dwoma listkami – czy to już czas na nie? Donice mam spore – głębokie, każda około 40 cm średnicy – czy każda tych malutkich roślinek ma dostać taką wielką donicę?
Zobaczymy co dalej z nimi będzie – na razie jestem szczęśliwy że chociaż kilka wykiełkowało (dalsze też w drodze), mimo że na początku zalałem je tak, że przez parę dni było „błoto”. Jak do tej pory dużo błędów mi wybaczyły – zobaczymy jak pójdzie dalej 🙂
Drzewko się skończyło 😀
Wow, moje jeszcze maciupkie, ledwie się wychyliły :))
Jeśli mają już po dwa listki – to już można je przepikować – nie musisz od razu do dużych donic – na razie jakies pośrednie, by jeszcze się mieściły na parapecie, będą miały ciepło i system korzeniowy się lepiej wykształci 🙂 Postaraj się przenieść je razem z bryłą ziemi – delikatnie łyżką i podsyp ziemią, prawie pod same listki. I jak najwięcej słońca. A do takich dużych przenieś jak już będą miały konkretne gałązki i wysokość na ok 10-20 cm 🙂 Co najmniej w drugiej połowie maja.
Pozdrawiam ciepło 🙂
Tylko się cieszyć że się skończyło drzewko 🙂 W najbliższych dniach będę przesadzał, a tymczasem pochwalę się rezultatem (sama ziemia wygląda nieciekawie – ale mimo to rezultat bardzo cieszy): http://img7.imageshack.us/img7/5290/pomidor1.jpg
Wiatj.
Potwierdzam ….
Co prawda nie hoduję pomidorów ale za to cały batalion świeżych ziół …
Bazylia, tymianek, oregano, majeranek, estragon, mięta smakują wyśmienicie 😉
do pomidorków jak znalazł ….
szczypior rośnie nawet bez ziemi na samym podstawku z wodą
W zeszłym roku nabyłem pomidorową sadzonkę na Targowisku „Dolna”. Posadziłem na balkonie (choć po ostatnim dociepleniu mam raczej gzyms, a nie balkon – 70 cm), patrzyłem jak rośnie. I to były najsmaczniejsze pomidory jakie w życiu jadłem.
Pomidor jest strasznie żarłoczny. Trzeba go w doniczce podkarmiać, bo jak ma jałową ziemię to słabo rośnie. Najlepiej naturalnie. W sklepach z takich nawozów dostępny jest biohumus i obornik granulowany. Ja pomidory miałam do stycznia. Sukcesywnie dojrzewały na krzakach przeniesionych do domu jesienią. No i pomidor kocha słońce i ciepło, a nie lubi jak deszcz leje się mu po liściach. Zaraz go łapie zaraza. Podlewająć pomidora nie wolno lać wodą po liściach.
Pyzolindo – na szczęście mimo trzymania na nie zadaszonym balkonie, zaraza moich nie dopadła, ale dokarmiałam też czasem – mimo wszystko za dużo też chyba nie lubią 🙂 Z obornikiem trzeba ostrożnie, by nie popalić… Dziś dostałam od teściówki siewki koktajlowych – nie muszę sama 🙂 Teraz mam dwa rodzaje i sama jestem ciekawa, jak mi się udadzą i te moje i te darowane 🙂