Podczas dzisiejszej wycieczki do Wrocławia zauważyłem ciekawą rzecz, mianowicie dom na wodzie – pływający budynek zakotwiczony w pobliżu Mostu Grunwaldzkiego. Czytałem już gdzieś o tej koncepcji, popularnej w niektórych krajach Europy, wciąż będącej ewenementem u nas, jednak w dobie astronomicznych cen nieruchomości w kluczowych miejscach dużych miast, dlaczego nie zastosować by takiej koncepcji u nas?
Jedno pytanie, bo przyznam iż nie rozumiem…
Dlaczego dom na wodzie tak, ale nie z dzieckiem?
Moje dziecko np zupełnie nie umie pływać (jeszcze, choć nad tym pracuje). Poza tym jest na tyle żywiołowe, że wszędzie wskoczy wejdzie, szczegolnie tam gdzie nie wolno. Nurt w tej rzece jest szybki, jest glęboko, woda jest mętna, na dnie przy ujściu rzeczki są przeszkody, gałęzie, itp. Wpadnięcie z tarasu dla dorosłego człowieka mogłoby sie skończyć źle.
Możej jestem zbyt ostrożnym ojcem, ale ani ze swoim dzieckiem nie chciałbym tam zamieszkać, ani mieć tam pod opieką żadnej innej pociechy z rodziny.
Wiesz, to tylko trochę większy „basen” niż ten, który ludzie kopią na swoich posesjach…
Jakoś dzieci się w nich masowo nie topią.
Znam lub znałem również kilkanaście rodzin pływających po morzach i oceanach. Przyznam, że o wypadnięciu dziecka za burtę nie słyszałem…
moze to natura i jakis atawizm typowego szczura ladowego – ale w miedzyczasie wypytalem druga polowe co myslalaby o takim pomysle – i jest zdecydowanie przeciwko bo woda zbyt blisko i zapach rzeki, itp. itp.
takze jak widzisz z powodow psychologicznych to mieszkanko nie dla kazdego – aczkolwiek bardzo doceniam pomysl
Rozumiem Twój (Wasz) głos na „nie”…
W życiu potrzeba pewnej dozy komfortu psychicznego i jeśli mieszkanie na wodzie ma przeszkadzać w jego utrzymaniu to oczywiście nie ma sensu…
myslałem o Twojej sugesti dot jachtu i wiesz…. nie znaczy to, że w sumie nie chciałbym zobaczyć jak jest w takim mieszkanku, może jakis weekend, ale sam – ew. ze znajomymi na wypadzie – bez ukochanej rodziny 😉
Jachty z załogą złożoną z „tatusiów na własnym urlopie” zawsze starałem sie omijać szerokim łukiem i to od nawietrznej 😀
Wiesz, nieszczególne doświadczenia i inne preferencje w spędzaniu wolengo czasu na wodzie 🙂
Ale co tam 🙂
Spróbuj jeśli (a sądzę, że problemu nie bedzie) znajdziesz kilku chętnych kolegów.