Dyskutując z ludźmi o potencjalnej polskiej Gwardii Narodowej stykam się wciąż z jednym argumentem. Otóż armia masowa, z poboru, armia ochotnicza, czy wręcz pospolite ruszenie to model, który rzekomo odszedł w przeszłość się nie sprawdził, teraz ma dominować armia zawodowa, mniej liczna, ale za to wyposażona w sprzęt nowoczesny, armia szybka, mobilna, doskonale wyposażona, zdolna do szybkiego działania i szybkiego pojawienia się w miejscu zapalnym,, profesjonalna… bla bla bla…
To co mi proponują zwolennicy armii zawodowej to NIE jest armia. To jest synonim korpusu ekspedycyjnego.
Scenariusz konfliktu
Problem w tym, ze taki korpus ekspedycyjny może CAŁY z powodu błędu dowódców, czy znakomitego manewru taktycznego przeciwnika (i/lub precyzyjnego ataku) zostać o ile nie rozbity w ciągu pierwszych 6 godzin konfliktu to przygwożdżony gdzieś „na mapie operacyjnej” między wzgórzem 234B a dolinką 45/c/a…
…i będziemy mogli się pocałować w przysłowiowe 4 litery.
Jednym atakiem informatyczno-elektronicznym można sparaliżować taką „elitarną” armię, na tyle, że będą jak dzieci we mgle. Właśnie możliwości takiego ataku pokazali Rosjanie w Syrii. Zastosowali system, który istniał tylko teoretycznie. USA i NATO jest teraz pod bladym strachem…
No dobra – nasza elitarna armia zawodowa hi-tech nie istnieje po 6h od ataku.
Inne jednostki wroga wchodzą w Polskę jak w masło. Jednostki ochotnicze wroga, np. bataliony banderowskie czy inni szaulisi wchodzą za pancerną szpicą i dokańczają dzieło swoich poprzedników, czyli robią nam mowy Wołyń 2016…. Kobiet i dzieci nie oszczędzą. Nie ma się co łudzić.
Dzieje się tak, bo jak te durne barany wierzyliśmy w potęgę armii zawodowej.
Niestety wiara w armię zawodową jest skrajną naiwnością…
Prawda – zawodowiec jest wart 10 rezerwistów – „Januszy” – takich jak np. ja, ale zawodowcy nie obsadzą wszystkich wiosek, przepraw, mostów, nie stawią żadnego oporu w walce miejskiej, terenowej, lokalnej. Zawodowcy nie zapewnią żadnej ochrony ludności, ani jej jakiejkolwiek osłony, pomocy podczas ewakuacji… z prostego powodu…
Zawodowców jest dramatycznie za mało. Nasza całą armia ma siłę jednego korpusu ekspedycyjnego i może zmieścić się w całości na stadionie narodowym.
Mamy po prostu jakiś osrany korpus ekspedycyjny i nic więcej, obecnie Polska Armia po prostu NIE ISTNIEJE.
To jest prawda, szokująca dla niektórych, ale nieunikniona.
Rozwiązanie jest jedno:
Czy powstanie 300-tysięczna Polska Gwardia Narodowa/Krajowa?
Od zakończenia IIWŚ minęło tyle lat, nie było nowego konfliktu więc utrzymywaliśmy trepów na darmo. Przydali się tylko politykom we wprowadzaniu stanu wojennego, masakrach robotników lub 11 listopada podczas wspomagania policyjnych prowokatorów.
Armia zawodowa też nie nadaje się do niczego oprócz utylizowania przeznaczonych na nich środków z budżetu. W konflikcie ukraińskim w pełni zawodowa ukraińska armia poległa zdemoralizowanym ruskim amatorom w onucach. Gdy ktoś zaatakuje nas np. ze wschodu to aparatczycy władzy wraz z rodzinami zostaną ewakuowani do brukseli, wojaczki z nato będą stały na linii Odry żeby nie dopuścić wroga dalej na zachód a zwykli polacy zostaną na pastwę losu żołnierzy zawodowych których połowa weźmie L4, domorośli gwardziści gdy dowiedzą się że to nie zabawa pochowają się gdzie pieprz rośnie i okaże się że jedynymi którzy faktycznie podejmą walkę będą… kibole.
Rozwiązanie problemu jest banalnie proste i znane od lat we Francji. Mianowicie jest to outsourcing zwany u żabojadów legią cudzoziemską. Gdy nie ma wojny nie ma sił zbrojnych bo najzwyczajniej nie są potrzebne. Na czas konfliktu najmujemy bandę frajerów którzy za parę groszy będą za nas nadstawiać karku. Gdy zostaną zabici tym lepiej dla nas bo martwym nie będziemy musieli zapłacić. Idealne rozwiązanie tylko trzeba je właściwie zorganizować.
Jedyna państwowa, zawodowa, na stałym etacie powinna być kilkuosobowa formacja hakerska. W przypadku ewentualnego ataku przeprowadzili by e-włamanie do systemu wroga pozbawiając go 99% mocy bojowej a resztą zajęli by się opisani wyżej najemnicy.
BTW gdy byłem na studiach też pojawił się jakiś ważniak i zaproponował nam dobrowolne, darmowe (brak żołdu) szkolenie podczas wakacji zakończone przeniesieniem do rezerwy. Wszyscy bez wyjątku wyśmialiśmy go. Wystraszył się tylko jeden student z innej grupy na roku który kończył wcześniej, na inżynierze bo myślał że go wcielą po obronie pracy. Po wakacjach zapytany co robili zamiast odpowiedzi typu szorowałem kibel szczoteczką do zębów powiedział że dowodzący nie wiedząc co z nimi robić kazał się zająć czymkolwiek więc chodzili na piwo do biedronki, opalali się i grali w counter strikea 😀
Przykłąd z Francją z lekka nie trafiony…
Francja, od czasów powstania Republiki, nigdy nie opierała swych sił zbrojnych na wojskach zacieżnych…
Nawet dziś Legia Cudzoziemska to jedynie niecałe 4% całości francuskich sił zbrojnych (nigdy w swojej historii nie przekroczyli 7%)
I jakkolwiek kierynek wskazany przez Ciebie (jeśli chodzi o wojska zacieżne) jest moim zdaniem słuszny to nie wydaje mi sie, by mogły stać sie one główną formacją nawet we Francji.
Dlatego napisałem o konieczności właściwego zorganizowania oraz o hakerach dzięki którym najemnicy na dzień dobry nie zostali by wybici jak kaczki.
a kto obroni ludność podczas gdy korpus najemniczy będzie osłaniał ewakuację rządu RP a hakerzy będą słali hejterskie memy na FB
Nikt nie obroni zwykłej ludności bo zwykli ludzie nie obchodzą władzy. Szary człowiek jet tylko po to żeby płacić podatki i dać się prześladować.Ewentualnie może myśleć tak jak mu władza pozwoli.
dlatego szary człowiek powinien z sąsiadami formować jakąś gwardię lokalną, zbroić się, ćwiczyć na strzelnicy… lepiej walczyć niż dać się zabić bez walki
Remigiusz
pisiorskie władze chcą tworzyć jakąś bojówkę http://goo.gl/m5Qr6h