W dzisiejszym temacie podejmuje dwa zagadnienia, po pierwsze technikę psychomanipulacji polegającą na tzw. „zmiękczeniu klienta” – dzięki skłonieniu klienta do współpracy – odpowiedzi na pytania zupełnie nieistotne dla przedstawianej oferty, poproszeniu u zbędną aktualizację danych, itp. – telemarketer buduje nić porozumienia, która pozwala mu łatwiej dokonać sprzedaży, istotny jest także fakt budowania profilu klienta dzięki takim „zbędnym” pytaniom. Banki i marketingowcy chcą o nas wiedzieć wszystko… nieprawdaż?
Drugi wątek nagrania mówi o tym, jaką ja mam pewność, że osobą, która dzwoni do mnie z banku i podaje się za pracownika, jest rzeczywiście pracownik banku, a nie np. złodziej dokonujący wywiadu przed akcją. Przecież w trakcie rozmowy nie możemy tego zweryfikować, a tak ochoczo podajemy wszelkie dane oraz to ile nosimy gotówki w portfelu (= np. pytanie telekonsultantki wczoraj: Ile dziennie wykonuje Pan transakcji gotówkowych i na jaką sumę?)
Dzisiaj wyjątkowo nagranie (dość krótkie bo ok. 7-8 minut) publikuję na blogu z aktualnościami, ale też nagrany temat dotyczy aktualnie przeprowadzonej rozmowy z pracownikiem banku oraz nie jest związany z prowadzonym ostatnio przeze mnie cyklem podcastów na blogu publicyctycznym.
Co o Wy tym myslicie? Jak zachowujecie się w rozmowach z telekonsultantami z banku, czy ochoczo i z zaufaniem podajecie wszystkie dane, które Wam każą podać?
Chronię swoją prywatność i to mocno. Swoje dane tym bardziej. Osoba z mojego otoczenia chcąc założyć nowe konto w banku, dowiedziała się, że „ma” kilka niespłaconych kredytów. Ktoś wziął je na fałszywy dowód, na którym zgadzały się nr PESEL + imię i nazwisko. Bank rozłożył ręce.
Mam wrażenie, że system weryfikacji w bankach działa, delikatnie rzecz ujmując, słabo. Sam jesteś przedsiębiorcą, więc pewnie bez problemu dotrę do Twojego numeru PESEL, drugiego imienia i pewnie jeszcze kilku innych danych, które są dostępne w publicznym KRS-ie, dostępnym w Sieci.
W kontaktach z przedstawicielami różnego rodzaju instytucji finansowych stosuję zasadę ograniczonego zaufania i ufam swojej intuicji. Generalnie rzecz ujmując, patrzę na ręce i żądam kopii dokumentów z adnotacją „doręczono” etc. Nienawidzę rozmawiać przez telefon, to też ma duży wpływ na to, że nie załatwiam tego typu spraw tą drogą.
Przydałaby się jakaś społeczna akcja o niebezpieczeństwach związanych z podawaniem swoich danych osobowych. W Krakowie np. jakiś czas temu był happening związany z możliwością zmiany karty miejskiej na taką, którą nie ma już wydrukowanego numeru PESEL właściciela.