Pierwsza, blogspotowa wersja bloga, która nadal jest przeze mnie utrzymywana jako aktywne archiwum właśnie przebiła liczbę 1.000.000 wyświetleń. Mechanizm statystyk Bloggera jest dość wyrozumiały i bazuje na największym wskaźniku, jednakże w dalszym ciągu jest to wynik, który bardzo cieszy. Moje archiwum jest przydatne i staram się o nie dbać, niedawno zostało poddane gruntownej akcji remontowej w celu zwiększenia poziomu prezentowanych treści (kiedyś był to także mój osobisty pamiętnik pełen pierdół i mini-blogowania na co w nowej edycji mam przeznaczony zupełnie nowy adres, który właśnie przeglądasz).
Wiem dobrze jak Czytelników irytują posty w stylu „jaki to jestem wspaniały” i „jakiego to mam wypaśnego bloga” a jest to niestety maniera wszechobecna u autorów więc powiem jedno. Jeśli chciałbyś też osiągnąć taki wynik – jest do tego zasadniczo jedyna droga.
Wejdź na platformę blogową, którą lubisz – zarejestruj się – kliknij… dalej…. dalej… i kilka razy OK i już możesz zaczynać pisać. Zobaczysz jak to jest, jak to jest przez parę lat pisać blogi, jak to wszystko wygląda od kuchni i jak w końcu można wylądować z taką kolekcją jak np u mnie: http://rwks.linuxpl.info/blog/
Po prostu jeśli ta przygoda wydaje Ci się ciekawa – bez żadnego bufoniarstwa i prężenia muskułów powiem tak – po prostu weź i spróbuj 🙂
Moje gratulacje. Życzę Ci kolejnych sukcesów z blogiem – czytam go od dłuższego czasu, ale jakoś nie miałem okazji go komentować wcześniej 😉
Leon.
Dzięki… a przy okazji ja już też śledzę Twój blog.
Stooo laaat, stooo laaat niech pisze, pisze nam
Niech piiisze naaaaaam! 😉
Dzięki za otuchę 🙂
Gratuluję!
Właśnie takie sukcesy i dążenie do celu bardzo lubię i szanuję.
Po części właśnie czytanie o sukcesach blogerów których czytam skłoniło i mnie do założenia własnego bloga i próbowania dzielenia się wiedzą z innymi.
Jeszcze raz gratulację i życzę szybkiego osiągnięcia drugiego miliona! Będzie to z pożytkiem dla edukacji finansowej w naszym kraju co na pewno w dłuższej perspektywie będzie działało „in plus” dla nas wszystkich.
M.
Mateusz, Twój blog także już śledzę – dobrze że do mnie wpadłeś – masz ładną szatę graficzną i w ogóle blog mi się podoba.
Ja Ci jeszcze napiszę (a co!), że z mojego punktu widzenia Twój blog jest unikalny pośród tych, które regularnie odwiedzam 🙂
Otóż u Ciebie – i tylko u Ciebie – mogę się kulturalnie niezgadzać z podanymi tezami…
Wszędzie indziej – najdrobniejsza nawet niezgoda – wywołuje u autora gwałtowne odmóżdżenie i drastyczny atak rozbuchanego ego…
A u Ciebie tego nie ma…
Cieszę się, że ci się podoba blog. Oczywiście wiem o czym piszesz – znam za dobrze z autopsji.
Zdarza się, że po komentarzu prezentującym inne zdanie, lub w przypadku autorów – artykule – stajesz się nagle śmiertelnym wrogiem dotychczasowego Kolegi czy Koleżanki autorów, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Może dzieje się tak dlatego, że niektórzy piszą, bo czują się samotni i szukają popleczników myślących tak samo. Wszystko ma swoje dwie strony jednak…
…w Kupie siła, ale też Kupa brzydko pachnie
Dlatego zupełnie nie interesuje mnie szukanie grona osób myślących tak samo – nawet lepiej – niech każdy ma swoje własne zdanie i myśli zupełnie niezależnie – byle do siebie wzajemnie mięsem nie rzucać w tych dyskusjach, czy nie wynajdywać „konfliktów zastępczych”.
Ot… blogowa rzeczywistość.