Dzisiaj dość swobodna audycja o tym skąd się wziąłem na oszczędnościowej blogosferze (oraz kiedy tu trafiłem). Jak w tytule – opowiem o podstawowym paradygmacie oszczędzania, który sprawił, że nawet w tzw. „dołku finansowym” żyłem sobie w relatywnie wyższym komforcie niż osoby o formalnie wyższych zarobkach, które potrafiły nawet wtedy przyjść do mnie i poprosić: „Remigiusz…. pożycz, po wypłacie oddam…”.
Do pobrania: http://oszczedzanie.biz/wp-content/uploads/2017/02/oszczedzanie-poczatki.mp3
Wspomnę także o kilku oczywistych „zjadaczach oszczędności” takich jak np. rozbuchana konsumpcja (kupowanie sprzętu elektronicznego w dniu premiery… na raty), czy paleniu papierosów.
Dzisiejszej audycji nie puentuję – wnioski pozostawiam Tobie. Zapraszam do komentowania!
Z kolei znam też osoby które przeginają w drugą stronę nie pojadą na wakacje nic sobie nie kupią myślę ,że takie skrajne podejście nastawione tylko na oszczędzanie też nie jest dobre . Ale każdy ma inne potrzeby nie każdy musi np co roku śmigać po górach czy organizować sobie jakiś przedłużony weekend. Co można zoptymalizować powinno się optymalizować ale popadanie w skrajności ? To też nie o to chodzi.
a ja znam inne podejście, niestety z lat mieszkania w Poznaniu…
je się byle co, ryż z sosem z torebki i zupki chińskie z promocji, jedzenie z przeceny, któremu kończy się data waźności, siedzi się w zimnym pokoju, bo dogrzanie się kosztuje, itp.
ale za to na 4 literach markowe spodnie, dobre buty, zegarek za kilka tys, najnowszy ajfon, a na imprezie raz w miesiącu król życia i macho latino, drogie drinki, szpanowanie przed dziewczynami, itp.
pokaż się, a zastaw się
Tak jest takie podejście w nie wszystkich częściach WLP bo WLP też jest zróżnicowana. Nie daleko ode mnie stoi na osiedlu domków Porsche Cayenne tylko właśnie problem w tym ,że więcej stoi jak jeździ w weekend głównie stoi ktoś sobie kupił używane niezwykle drogie w obsłudze auto tylko później już niestarcza żeby z tego auta móc trochę skorzystać np pojechać gdzieś na weekend.