Znalazłem chwilę, aby podzielić się z Wami wrażeniami z ostatniej wolnej niedzieli. W sobotę nie zrobiłem zakupów, markety u mnie w mieście przeżywały oblężenie jak przez jakąś apokalipsą zombie. W sobotę pracuję, a w wygospodarowanym czasie zakupów jak dla mnie nie szło zrobić komfortowo, jak zazwyczaj.
Niedzielę spędziłem z Kolegą na zamku w Bolkowie, poniżej wklejam kilka zdjęć. Wieczorem, po powrocie, zrobiłem zakupy na stacji benzynowej. W związku z zakazem handlu czekała mnie jednak niemiła niespodzianka. Okazało się. że nagle jest potrzebny rodzinie pewien lek i zaliczyłem miejską wycieczkę po aptekach, niestety w większości całując klamkę. Czynne normalnie apteki, w moim mieście zazwyczaj zlokalizowane przy centrach handlowych były zamknięte, informacja w necie o otwartych obiektach na tyle niespójna, że na nic mi się nie przydała. Np. była tylko informacja o nocnych dyżurach po 23.00.
Zamek w Bolkowie – zaskoczenie. Piękna pogoda, słońce i niebieskie niebo, a turystów bardzo mało. Ruch na drogach do i z miejsca wycieczki jak zazwyczaj. Ludzie w moich okolicach większości nie skorzystali z możliwości aktywnego wypoczynku, za to ruch w małych sklepach monopolowych, które były otwarte, ponadprzeciętny. Natężenie pijanych ludzi błąkających się tu i ówdzie większe niż zwykle. Z mojej perspektywy – pierwszą niedzielę z zakazem handlu Polacy aktywnie… przepili.
Tak ja byłem na tej wieży w Świętnie ruch, na tej wieży niezwykle instensywny, niestety też błąkało się tam dużo pijanych tubylców, chociaż jest zakaz wchodzenia na wieże po alkoholu, później pojechałem na Wolsztyn, jedno z ciekawszych wielkopolskich miasteczek, bardzo zadbane stare miasto, dwa jeziora, jezioro Brzerzyńskie jest dość sporych rozmiarów, parowozownia, ciekawe rejony. Po drodze zaliczyłem stacje paliw i poziom sprzedaży alc. Bił rekordy, hot dogi to samo, więcej chyba tego szło jak paliwa. Większość populacji nie nauczy się, że można czas spędzać inaczej , ale widziałem też sporo motocyklistów np. Tak, że chyba i tak coraz większa jest świadomość, ze Niedziela nie koniecznie w domu. Może 20 proc w porywach 30 proc spędza te niedziele w jakiś sensowny sposób, takie są moje odczucia.
to ten % który zawsze tak spędzał niedzielę, bez dodatkowych „zachęt” ze strony rządu