Piszę o tym nie raz pierwszy i nie ostatni. Nie wiem jak wy, ale ja kiedyś nauczyłem się pić napoje gazowane, colę wszelkiej maści, soki z kartoników, podrabiane soki przecierowe z butelek, kawę z automatu. Zacząłem na studiach, kontynuowałem w czasie pracy zawodowej…
…no bo najprościej zrobić sobie przerwę, wyjść z biura, kupić kawę czy butelkę coli, wypić….
Problem w tym, że to naprawdę pochłania kupę kasy! Filiżanka kawy to od dwóch złotych za kubek wątpliwej jakości lury z automatu w plastikowym kubku – do okolic 10 zł w okolicznej kawiarni. Mały sok jabłkowy w kartonie czy mała butelka suku przecierowego to przynajmniej 2 zł. Napój gazowany słodki to zwykle około 3 zł na butelkę 0,5.
Masz swój „cennik” z przyfirmowej kafeterii, baru czy sklepiku? Napisz ile to Ciebie kosztuje!
Godziny pracy lecą, jedna przerwa, druga, jeden napój – drugi i każdego dnia niepostrzeżenie znika portfela od kilku do kilkunastu zł. Do tego powrót do domu, po drodze kawa na stacji, albo wizyta w sklepie i kupno butelki tonicu (ja np bardzo lubię tonic), bo potem w domu najwygodniej otworzyć butelkę schłodzonego napoju, nalać szybko…. i relaks.
Problem w tym, że tak co miesiąc znika z budżetu domowego nawet kilkaset zł.
Zdrowie!
To jest kolejny problem, de facto finansowy. Zrujnowane zdrowie kosztuje krocie. Słodkie napoje popijane co chwila rujnują nie tylko uzębienie, ale też organy wewnętrzne, a wszystkiemu winny jest…
Cukier
Ale tu bez paranoi. Nie musisz się bać specjalnie polskiego cukru z buraków cukrowych – słodzenie nie jest optymalne (ja tego raczej nie robię), ale jest on relatywnie nieszkodliwy. Prawdziwe guano to jest tani przemysłowy „cukier naturalny” (cokolwiek to cholera znaczy) czy „syrop glukozowo-fruktozowy” dodawany do kolorowych napojów i sztucznych soków. Tego to możesz się zacząć bać. Nie będę robił wykładu – poszukaj w „guglu”.
Plastik
Plastik „puszcza syf”, związki chemiczne podobne do estrogenów, co jest szczególnie niekorzystne dla Panów. Mężczyzna od tego dosłownie, nie w przenośni, powoli niewieścieje. Nie dziwota, że jest teraz taki popyt na środki podnoszące potencje… Panowie – nie pijcie kawy w plastikowych kubkach. Nie pijcie kolorowych napojów z plastikowych butelek. (Tak samo nie pijcie piwa z puszek, bo w środku te puszki są oblane plastikiem). Od plastiku twoja „pinga” powoli mięknie, jakby to dosadnie powiedział jakiś wojownik z dżungli. Czy tego właśnie chcesz?
Co zatem?
Stary dobry termos z kawą lub herbatą. Nie musi to być „kultowa” herbata zielona…. może to być normalna czarna herbata…
Ileś tam lat temu widziałem w „zdrowych magazynach” niemałą nagonkę na czarną herbatę. Guano prawda! To właśnie robota propagandowa importerów kaw i producentów kolorowych napojów. Czarna herbata jest zdrowa, w dodatku im bardziej parzona na „ruski styl” jak w PRLu tym zdrowsza. Nie bój się jej posłodzić odrobinę zdrowym polskim cukrem czy polskim miodem „od gospodarza”.
Z nowinek popularnych w firmach niech będzie to yerba mate (współczesny sposób jej parzenia to najprawdopodobniej wynalazek polskich kolonistów z Argentyny)…
To jest naprawdę kwestia mentalności, zmiany przyzwyczajenia, uświadomienie sobie, że wzięcie termosu i przyrządzenie w nim własnego napoju to tak naprawdę „śladowy” wydatek w porównaniu do napojów z barów i sklepów.
Koniec ze szkodzeniem swojemu zdrowiu i traceniu nawet po kilkaset zł miesięcznie!
A jakie Ty masz zwyczaje związane z napojami?
🙂 Ja na szczęście od święta sięgam po napoje gazowane (czasem najdzie mnie ochota ;), kolorowe niegazowane nie pamiętam kiedy piłam. Wolę wodę. Kawa, herbata różnej maści i woda to trzy moje ulubione napoje. Moja druga połówka z jednym naszym dziecięciem uwielbiają napoje gazowane i niestety pojawiają się one u nas w domu za często.
Co do termosu – od dłuższego już czasu gdy jedziemy w dalszą trasę zabieramy ze sobą obowiązkowo termos z czarną herbatą 😉 Świetna sprawa 🙂
Lubia napoje gazowane i być może z tym nic nie zrobisz…
…ale spróbuj. Woda gazowana, miód, cytryna… albo do tego jakiś syrop naturalny, zamieszać (byle nie na cukrze glukozowo-fruktozowym czy innym GMO). Może im posmakuje.
A może spróbuję. W sumie nadzieja umiera ostatnia 😉
Czasem piję soki czy napoje czy w trasie kawę na stacji (w życiu by mi nie przyszło do głowy zjeżdżać po kawę po czy przed pracą!) i tyle. Do drinków dużo tego idzie, z tonicem włącznie (przedwczoraj miałem hiszpański gin z blue curacao, sokiem wyciśniętym z cytryny i toniciem – mniam 😀 )
Fakt, tonic pasuje do drinków.
Ja jednak jestem z górniczego miasta i tu, jak się domyślasz, się raczej nie drinkuje, jeśli już to spożycie trunku w „czystej” postaci.
Nie nauczyłem się drinkować 😉
'When in Rome, do as the Romans do’
Ja na szczęście nie pije coli ,soków z kartoników ani w zasadzie żadnych słodzonych dziwnych rzeczy ,energy drinki omijam dużym lukiem . Zdarza mi się natomiast wypić piwo z puszki oraz całkiem często piję wodę z butelki pet niestety. Faktycznie były robione badania na ślimakach woda z petu zwiększyła poziom estrogenu, na temat innych szczególnych związków chemicznych znajdującej się w pet nie ma specjalnie informacji ale to nie znaczy że poza estrogenem jeszcze by się coś nie znalazło . PET jest tani ale niekoniecznie zdrowy najgorsze jest przechowywanie napoi w PECIE w wysokiej temperaturze oraz wystawianie na działanie promieni słonecznych potrzebne są dalsze badania w celu ustalenia dokładniej jak bardzo szkodzi PET . Najlepszym opakowaniem jest szkło tylko woda w szklanych butelkach jest droższa . Pamiętajmy też o tym ,że rury w wodociągach tez są plastikowe może nie pet ale PCV ? Może się okazać ,że od wody z wodociągów też się niewieścieje .
Woda w wodociągach miejskich jest w większości z metali, co widać jak na dłoni przy byle awarii, u nas ostatnio wymienili bezpośrednie na PCV…
…ALE… ale na wnętrzu rur osadza się kamień, który chroni wodę przed stykiem z rurą, ten fenomen znany jest od czasów rzymskich (Dzięki temu Rzymianie mający ołowiane rury nie umierali od zatrucia wodą), poza tym woda zimna jest schładzana do kilkunastu stopni.
Generalnie są dwa źródła „zła” – PLASTIK + TEMPERATURA. Woda ciepła z plastiku jest pełna syfu, woda i napoje z PET w relatywnie wysokiej temp. pokojowej też puszczają syf.
Sam przerzucam się gdzie tylko mogę na szkło. Woda do picia jest schładzana w szklanym dzbanku. Zamiast butelek PET mam już kilka szklanych butelek z wielorazowym kapslem, te po „grolszu”…
Kranówkę z kranu też piję często może faktycznie jakąś szklaną butelkę sobie załatwię i np na siłownię lepiej będzie chodzić z kranówką w szkle na rower do plecaka też kranówka w szkle. Od nieprzegotowanej kranówki nigdy nic mi się nie stało żadnych dolegliwości a dość często taką piję.
Przede wszystkim woda, później własne soki i kompoty oraz kawa…
Herbata jak już nie ma nic innego…
Czasami -choć rzadko – pijam „kawkę ze stacji”…
Oczywiście, taniej i często smaczniej zrobić ją samemu do termosu, ale… „kawka ze stacji”, zwłaszcza jak jestem w długiej trasie, to taki sam element mojego rodzinnego „folkloru podróżnego” jak nie przymierzając zobaczenie jakiegoś fajnego miejsca na trasie lub postój nad ulubionym jeziorem
Tak sobie kiedyś z żoną ustaliliśmy, że jak gdzieś dalej jedziemy (tak całodniowo) to „kawka musi być”, bo bez tego podróż się nie liczy 😉
Termos jest, zależnie od sezonu, albo z wrzątkiem, albo z lodem w kostkach. Wolę mieć w termosie wodę, bo herbata lub kawa (tudzież coś innego, bo i zupy lub „jednogarnowce” się zdarzały) mimo wszystko potrafią „wlyźć w blachę” tak mocno, że wymycie nie zwsze, a już na pewno nie od razu, zneutralizuje „smak i zapach z poprzedniego załadunku” 🙂
Kawa na stacji…
Ja osobiście staram się zachować umiar. Piszę oczywiście by jej raczej unikać z powodów finansowych. Raczej – nie bezwzględnie.
Za cenę dużej kawy na stacji mam nawet małą paczkę dobrej jakości ziaren – można tak przeliczyć…
Oczywiście w życiu nie chodzi o to, by zamknąć się w 4 ścianach z termosem, nigdy nie być w restauracji, nigdy nie wziąć kawy w barze, itp.
We wpisie pisałem raczej o codziennej rutynie życia pracownika biura, czy studenta.
Ależ ja właśnie tak odebrałem Twój wpis Remigiuszu…
I opsałem własną zasadę: kawa na stacji tylko w trakcie dłuższej rodzinnej podróży jako li tylko wyłącznie element uroku tej podróży…
Na codzień pic kawę ze stacji, co to to nie!
Ani to specjalnie smaczne, ani racjonalne finansowo.
Mi się raz trafiła nieprzyjemna przygoda z termosem stalowym kupiłem dość drogi za 80 zł paragon gdzieś się zapodział no bo po co paragon na termos niestety okazało się ,że tak śmierdzi nie wiadomo czym: Nie dało się niczym tego smrodu wypędzić ani wyparzanie ani płukanie nic. Później kupiłem dwa szklane za 30 zł i niema problemu żadnych zapachów i wcale nie jest tak łatwo stłuc szklany w razie w 30 zł to nie tragedia. Mam też inny stalowy i jest wszystko ok zależy jak się trafi ja jednak wolę szklane ,lepiej też trzymają ciepło szklane termosy.
http://forum-gitara.pl/topic/8216-stare-piwo-1-2-3-kropki-pisakiem-od-spodu-puszki/
Sam dzisiaj pociąłem puszkę od piwa środek jest polakierowany …No właśnie w zasadzie nie wiadomo czym mało jest inf na temat tego jaki jest to lakier . Możliwe ,że jest to jakieś paskudne niezdrowe świństwo ale brak danych szczegółowych . Jak coś nie jest do końca poznane to należy stosować zasadę ostrożności i lepiej nie pić z puszki . Natomiast piwa butelkowe też mają jeden problem jeżeli butelki są zwrotne to są myte ostrą chemią taką jak ług sodowy kto wie czy jakieś resztki tych świństw nie zostają ideałem chyba jest piwo z butelek szklanych bez kaucji.