Jako osoba subskrybująca wiele blogów oraz newsletterów portali finansowych otrzymuję bardzo wiele wiadomości od instytucji finansowych, autorów narzędzi oszczędnościowych w internecie, wreszcie zwykłych serwisów komercyjnych związanych z finansami. Tym razem otwieram skrzynkę e-mail, zerkam na tytuł i co widzę? “Mooney.pl – Skuteczna metoda na gotówkę – Przekaż nam swoje rzeczy, a my Ci za to zapłacimy”
Ciekawe. Zawsze, gdy chciałem uzyskać szybką gotówkę… co ja mówię, gdy chciałem sprzedać coś na necie…. najpierw czekał mnie szereg formalności oraz… wypełnienie formularza płatności i najczęściej przelew z mojego mTransferu na rzecz oferenta.
Dokładnie właśnie tak stało się ostatnio, kiedy chciałem pozbyć się pewnego używanego, aczkolwiek dość wartościowego przedmiotu – zegarka. Opłaty za wystawienie go w internecie w jednym serwisie, SMSy premium na drugim portalu. Zanim cokolwiek dostałem, już zdążyłem wydać trochę moich własnych pieniędzy! W Mooney.pl natomiast nie pobierają ode mnie żadnych opłat. Nie tylko na wstępie, ale i na późniejszych etapach. Przyjemna odmiana.
Nic więc dziwnego, że sprzedając swój przedmiot, postanowiłem skorzystać właśnie z ich propozycji. A dokładniej z oferowanej przez Mooney.pl usługi, którą nazwali Prze-skup. Tak mocno ją zachwalają, że postanowiłem ich przetestować. I nie ukrywam, chciałem znaleźć jakiś słaby punkt Prze-skupu. Niestety, mam dla Was złą wiadomość…
Jak Mooney.pl kupiło ode mnie zegarek?
Na początku tytuł powyższego nagłówka wyglądał nieco inaczej: „Jak sprzedałem zegarek na Mooney.pl?” Problem w tym, że za większość czynności odpowiada sam serwis. Do mnie należało jedynie opisanie przedmiotu w formularzu zgłoszeniowym (poszło szybko), przygotowanie paczki (nie lubię tego…) oraz sprawdzenie, czy dostałem już gotówkę (bardzo przyjemne, bo i portal skorzystał z opcji express).
Ale po kolei.
Wszystko zaczęło się od założenia konta w Mooney.pl. Później za pomocą formularza opisałem swój produkt i dołączyłem trzy zdjęcia. Procedura znana nam wszystkim z serwisów aukcyjnych, no może z tą różnicą, że Mooney.pl bardzo podkreśla na każdym kroku, aby opis był jak najbardziej szczegółowy.
Mój formularz trafił następnie do speców od wyceny. Przeglądając FAQ serwisu przeczytałem, że niby zatrudnieni w Mooney.pl specjaliści mają „minimum 5-letnie doświadczenie przy wycenie”. Czy to prawda? Nie wiem, nie sposób tego zweryfikować. Prawdą jest za to, że w miarę szybko (po kilku godzinach) dostałem propozycję kwoty, za jaką portal był gotów odkupić ode mnie zegarek.
Znacie tę zasadę „negocjuj, póki ci nie odmówią”, zażądałem stawki wyższej o 10%. Koniec końców, po krótkiej wymianie wiadomości, stanęło na podwyżce o 7%. Też nieźle.
Później musiałem już tylko przygotować zegarek do wysyłki i czekać na kuriera. Dokładnie tak – Mooney.pl na własny koszt wysyła kuriera, który odbierze bezpośrednio od nas paczkę z przedmiotem. I to właśnie jest to coś, co przekonało mnie do tego serwisu. Nie muszę nigdzie chodzić ani za nic płacić.
Gdy zegarek dotarł do Mooney.pl, został jeszcze raz obejrzany przez speców od wyceny. Na szczęście, panowie nie próbowali żadnych numerów i nie obniżyli umówionej kwoty kupna. Na gotówkę na koncie czekałem niedługo. Mooney.pl zapowiedział, że gotówkę prześle mi opcją express – i słowa dotrzymał.
I tak zakończyła się moja przygoda z Mooney.pl. Bez zegarka, lecz z pieniędzmi na koncie.
Czy tam jeszcze wrócę? Jeśli tylko będę miał coś do sprzedania – wrócę. Tym bardziej, że Mooney.pl w ramach swojego Prze-skupu oferuje jeszcze jedną ciekawą opcję, której nie mają internetowe aukcje: możliwość sprzedaży wielu przedmiotów naraz. Uprzedzam: nie testowałem, więc nie wiem, jak to działa w praktyce. Ale nie będę się bał spróbować. Wy też (raczej) nie powinniście.