Ostatnio na administrowanych przeze mnie blogach pojawiło się kilka wpisów nieodmiennie związanych z jednym tematem, mianowicie napojami. Co jak co, napoje stanowią z reguły istotny element naszych wydatków i bynajmniej nie mówię o napojach wyskokowych (choć jeden z wpisów jest im także poświęcony).
Dawno, dawno temu nie było takiego tematu. Na stole w kuchni stał dzban kompotu, albo zaparzona i schłodzona herbata, natomiast napoje gazowane stanowiły ekstra luksus – przedmiot pożądania, kiedy byłem dzieciakiem, stanowił tonic, super-ekstra rarytasem była zimna pepsi, jednak na ogół trzeba było w szkole pójść do łazienki i napić się nieco śmierdzącej wody z kranu w otoczeniu wyziewów z kanalizy.
Co jak co te czasy minęły i możemy przebierać w napojach. Zerknijcie sobie na nowe wpisy:
- Rooibos
- Kompot z jabłek zamiast „soku” z marketu!
- Kawa Carmen Electra (autorstwa Romana)
- Woda z kranu, czy z butelki?
- 3 ostre drinki dla miłośników mocnych wrażeń (od speców z Wyborowej)