W dzisiejszym nagraniu postaram się odpowiedzieć na tytułowe pytanie. Temat dotyczy nie tylko popularnej psychologii, ale także całej gamy pokrewnych nauk humanistycznych. Moja odpowiedź jest wielowymiarowa i nie da się po prostu w tej zapowiedzi powiedzieć – TAK, warto – NIE, nie warto.
Po prostu trzeba wysłuchać całości i się do niej ustosunkować.
Do pobrania: http://oszczedzanie.biz/wp-content/uploads/2017/02/psychologia.mp3
W nagraniu powiem nie tylko o popycie i podaży na rynku pracy, ale także o pewnych „życiowych” prawidłowościach funkcjonujących niezależnie od tego co się nam w młodym wieku może „wydawać”, a które mogą mieć istotny wpływ na podjęcie takiej decyzji.
Zapraszam do dyskusji i komentowania!
Studia humanistyczne tak jak mówisz dają jakieś szanse może 10 proc absolwentów ze znajomościami. Dla całej reszty to jest strata czasu oraz dobra zabawa. Ja to widzę z obserwacji gość po politologi pracuje w kwiaciarni znam taki przykład. Czy reszta młodych ludzi jest tego świadoma, że dla 90 proc absolwentów nie będzie pracy zgodnej z kwalifikacjami wg mnie i tak i nie? Myślę , iż dominuje w wielu przypadkach podejście typu skończę studia a później się zobaczy. W innych przypadkach jest to chęć przedłużenia sobie luźnego życia na zasadzie do pracy jeszcze mi się nie spieszy ale można sobie poimprezować przez 5 lat no niestety też takie podejścia się zdarzają.
Dane owszem są dostępne nie ma żadnego problemu żeby dzisiaj sprawdzić jakie umiejętności są przydatne tylko trzeba jeszcze po te dane sięgnąć i umieć je przeanalizować ze zrozumieniem a z tym młodsze roczniki już mają problem .Pewnie jest to spowodowane uczeniem się pod testy. Ja uważam ,że nie każdy musi iść na studia lepiej w pierwszej kolejności zostać jakimś specjalistą zawodowym a w dalszej kolejności jeżeli będzie potrzeba i chęci zrobić zaocznie tego mgr. Tak ,że powody dla których ludzie idą na takie no trzeba to powiedzieć uczciwie łatwe studia nie zawsze są logiczne i zdroworozsądkowe.
ja uważam tak:
w pierwszej kolejności, jeśli ktoś ma zdolności, technikum albo liceum zawodowe/specjalistyczne, które daje jakiś papier/uprawnienia – jeśli rodziców nie stać na studia – od razu starać się zrobić w miarę konkretną pracę, resztę zaocznie
potem/lub ewentualna szkoła policealna – uzyskanie uprawnień, zdobycie fachu,
a jak ktoś jest tu mocy w naukach ścisłych, od razu polibuda i inżynier – jeśli rodziców stać, zrobić tego inżyniera na dziennych, jeśli nie na zaocznych/wieczorowo
mgr w tej chwili jest na tyle nieceniony, że znajomi inżynierowie wolą sobie na ogół dorobić różne dodatkowe uprawnienia na studiach podyplomowych, niż pchać się w niewiele dający mgr
mgr można sobie potem już robić dla ambicji, zaocznie – już pracując – mając na uwadze np. przyszły awans na stanowisko kierownicze
dalej – doktora się robi jedynie, jak ma się znajomości na uczelni/uczelni prywatnej i są wizje na zostanie wykładowcą – trzeba to chcieć i lubić – zbędne dla 99,9% populacji
Ja widzę konkretnie, że osoby co skończyły zawodówkę niegdyś tak bardzo hejtowaną radzą sobie często lepiej niż ludzie z mgr . Mechanicy samochodowi robią aż nieprzyzwoite pieniądze do tego nie odprowadzają uczciwie podatku bo jakoś tak się składa ,że nigdy paragonu nie dostałem u mechanika. Branża budowlana też ma się dobrze i wszelkiej maści fachowcy którzy są względnie niepijący i potrafią dotrzymać terminu mają się również dobrze. To tyczy się głównie małych miast tu jest małe zapotrzebowanie na ludzi z mgr na inż też . Takie są niestety realia minusem zawodówek jest to ,że ci ludzie na ogół nie mają szerszego spojrzenia na wiele rzeczy oraz maja słabą wiedzę ogólną. A to może stwarzać problemy w różnych sytuacjach życiowych ponadto trudno taką osobę przekwalifikować gdyby np dana branża padła. Mam w rodzinie osobę z tytułem DR i nie zarabia więcej jak mechanik z własnym warsztatem .
kiedy zmieniałem swoją pracę, wspomniałem o tym w nowym poście na oszczedzanie.info.pl z resztą, była opcja, że z kumplem, który się lepiej zna na fachu, pójdziemy w firmę budowlaną, a ja – Pan magister, pójdę do łopaty – uwierz mi, jak przekalkulowaliśmy w tym okresie, opłacałoby się i bym zarobił
odpuściłem, bo w przyszły interes na etapie projektu, za bardzo wpieprzała się żona znajomego, która chciała być dyrygentem, szefem, księgową i matką przełożoną w jednym, a kumpel to był typowy pantoflarz – zadecydowałem, że ja to pitolę
dwa lata później jak już byłem na swoim – w biurze, które widziałeś ostatnio – miałem koleją ofertę, identyczną, od innego kumpla, ale tu już mi się opłacało trzymać własnego interesu – tak czy inaczej, drogę do budowlanki mam cały czas otwartą – dziś dzwonię i jutro pracuję (czy raczej przyuczam się do zawodu)
uwierz, że nie mam oporów moralnych i wizerunkowych, jeśli moja firma by padła dziś, to już jutro, nie a X tygodni, ale dokładnie jutro, mieszam zaprawę w firmie kumpla 😉
Napisałam cały elaborat i nie udało się opublikować (error) szkoda. Może znajdę czas to napiszę znowu. Dla mnie ciekawy temat. Pozdrawiam
Witam, Pani Doroto, straszna szkoda, ale formularze w przeglądarkach WWW są bardzo, ale to bardzo zawodne, w przypadku dłuższego komentarza lepiej pisać sobie w Wordzie czy w Notatniku, zapisać i ew. kopiuj-wklej, dziękuję za dobre chęci. Pozdrawiam!
Dobrze wiedzieć. Znajdę czas to napiszę. Mam wiele do powiedzenia na ten temat.
Moze to co napiszę będzie dla wielu kontrowersyjne, ale…
Szczytem bezmyślności (miałem ochotę nazwać to mocniej) jest takie nieprzygotowanie młodego człowieka przez rodziców i szkołę, że kończąc gimnazjum nie wie on, co chce w życiu robić.
Na nic nie ma ochoty, wszystko chce na tacy…
Więc idzie do ogólniaka i po kolejnych trzech latach nadal nie wie…
Wiec idzie na politologię, którą kończy i potem ma pretensje, że jedyna praca, którą złapie jest w sklepie spożywczym międzynarodowej sieci…
Na studia powinien iść ten, kto widzi jakąś korzyś z posiadania tytułu magistra…
A szczerze mówiąc, to dużo lepiej być dobrym hydraulikiem niż dupowatym ekonomistą.
Wydaje mi się, ze potraktowales ten temat bardzo po macoszemu.. szczerze mowiac brakuje mi tutaj merytorycznej wartosci, nagrałes zlepek swoich subiektywnych wyobrażeń nt. zawodu psychologa i potencjalnych mozliwych zadan zawodowych. Nie dziwi mnie fakt ze nie widzisz „zastosowan” psychologow skoro prowadzisz swoja dzialalnosc gospodarczą oparta jak dobrze rozumiem na dosc technicznym wymiarze, a przeciez to tylko wycinek calego spektrum rynku pracy.
To odnosi sie do znacznej czesci zawodow i studiow, ze konczac magistra danego kierunku bedziesz pracowac na stanowiski majacym ta sama nazwe.
Pytasz jakie specjalistyczne kompetencje maja psycholodzy, otoz odpowiadam: to szeroka wiedza z zakresu biznesu, reklamy, marketingu, zarzadzania, terapii i pomocy kryzysowej, rozwoju dzieci, wsparcia itp. Tych dziedzin jest na tyle duzo ze wymagaja osobnych specjalizacji, a kazda z nich jest eksplorowana na zdecydowanie poglebionym poziomie, z naciskiem ma kwestie ludzką w powyzszych dziedzinach.
Słuchaj – to nie jest fach, to co wspominasz. To jest wiedza, poziom kompetencji/umiejętności, którą może ogarnąć każdy dosyć rozgarnięty absolwent liceum w ciągu kursu produktowego i dość krótkiej praktyki, człowiek jest w stanie opanować nawet z dostępnej literatury branżowej+praktyka. Nie trzeba do tego osobnych studiów.
Fach, dyplom psychologa, np. do prowadzenia konsultacji czy badań, jest cenny, ale na tę dedykowaną pracę ma szansę 5-10 osób a 100 absolwentów.
I po pierwsze – nie obruszaj się przypadkiem, bo już mi na siłę wmawiasz, że temat potraktowany po macoszemu – ja w nagraniu okazuje szacunek ludziom, którzy wybrali ten zawód. Niestety wskazuję na bezwzględną rzeczywistość. Popyt kontra podaż.