Osoby, które przejeżdżają autostradą koło Legnicy tuż za miastem dostrzegą ogromną instalację wiatrową. 22 turbiny o łącznej mocy ca. 45 MW, każda o wys. 102 m i długości skrzydła 46 m. Jak wiecie jako autor interesuję się dość mocno OZE i postarałem się o parę fotek instalacji, które jest o rzut kamieniem od mojego miejsca zamieszkania. W tym miejscu pozdrawiam pewnych dwóch Panów z branży energetycznej, którzy śledzą mojego bloga 😉
Może się to nam podobać lub nie, natomiast wiatraki na stałe zagościły w polskim krajobrazie.
Zastanawiałem się długo nad obecnością wiatraków w krajobrazie i jak dla mnie nie szpeci to naszych łąk i pól. Ekolodzy kiedyś byli bardzo pro-wiatrakowi, obecnie większość z nich jest przeciwko tej formie OZE.
Myślę, że potencjalnie podnoszone przez ekologów problemy, czyli hałas, zabijanie ptaków, itp. będzie w przyszłości rozwiązane użyciem instalacji, vorteksów, o pionowej osi obrotu, o których już tu i ówdzie możemy poczytać. Na razie zapewne jeszcze musimy wyeksploatować istniejącą technologię.
Co jak co, słyszałem, że każdy obrót skrzydeł wiatraka w Polsce to jakiś metr sześcienny rosyjskiego gazu mniej i jakiś krok w kierunku niezależności energetycznej. Na pewno nie perfekcyjny krok, ale ktoś ten pierwszy krok musi kiedyś zrobić.
P.S. Temat publicystyczny z innej beczki, jeśli mowa o „niezależności”:
Cyfrowi nomadzi czy biznesowi koczownicy? Biuro, telepraca, mobilność!
robi wrażenie, duże i dużo 😉
Krobia robi większe wrażenie, co prawda turbin mniej, ale naprawdę olbrzymie. To co widać przypomina mi raczej Nowy Staw na Żuławach – następnym razem się tam „zatrzymam” i też cyknę kilka fotek.
Nie wiem, jaki to niby ten hałas jest, ale zapraszam ekologów do centrum każdego wielkiego miasta, czy tam czasem hałas nie jest bardziej dotkliwy dla ludzi i zwierząt? Podobnie z zanieczyszczeniem i warunkami do życia choćby wspomnianych ptaków w takich miastach…
Tu chodzi o częstotliwości, szum, uciążliwy dla mieszkańców wsi – stąd takie inwestycje powinno się lokować w określonej odległości od zabudowań.
Racja, miasto – nawet niewielkie to dopiero generator hałasu – ja np. słyszę w nocy szum kopalni odległej prawie o 10 km ode mnie (z powodu podwyższenia terenu), słyszę też szum linii kolejowej wiozącej urobek do huty położonej ok 2-3 km dalej i żyję.
Wiatraki oczywiście nie są tak „eko” jak nam się wmawia – pisałem już kiedyś o tym – prawda leży pośrodku, ale wg mnie jednak z lekkim plusem na ich korzyść.
Mam wrażenie, że „zawodowi ekolodzy” oprotestowują po prostu te branże, gdzie aktualnie jest pieniądz, a jakiś ślimak, drzewo i ptak do „ochrony” zawsze się pod ręką znajdzie.
OZE też obciążają środowisko (we wcale niemałym stopniu) i dobrze być tego świadomym 🙂
Ważne by technologia użyta do produkcji energii elektrycznej (zasadniczo o tym jest ten wpis) wiecej z siebie dawała niż konsumowała i wówczas będzie OK (no, w miarę OK).
tak nawiasem kiedyś, jeszcze za Niemca, na Dolnym Śląsku było kilkaset małych elektrowni wodnych na małych spiętrzeniach – komuniści to zniszczyli w imię postępu i centralizacji produkcji energii – myślę, że w naszych warunkach decydenci powinni starać się przynajmniej odtworzyć stare elektrownie – z wykorzystaniem nowych technologii
myślę, że to najlepsze rozwiązanie dla środowiska, nie mówiąc ile zbiorników i siedlisk dla różnych zwierzaków to stworzy
Jeżdżę A4 dość często i naprawdę wygląda to imponująco. Pomijam fakt, że jest to mało opłacalne z punktu widzenia jednostkowych kosztów wyprodukowania energii. Krajobraz naprawdę wygląda ładnie, szczególnie o zmierzchu. Nie rozumiem, dlaczego za jedną z głównych wad farm wiatrowych ludzie uważają zmiany w krajobrazie – moim zdaniem na korzyść.